"Nie" dla lotniska w Białymstoku! Referendum wyjaśniło skąd u lokalnych polityków absurdalny pomysł budowy lotniska w Białymstoku. Władza chce je budować, bo my, społeczeństwo, chcemy je mieć. Mamy takich liderów na jakich zasługujemy. Czyli wyżej sramy niż dupę mamy. Nie orientujemy się gdzie ma być lotnisko i kto i ile za nie zapłaci. Wiemy jedynie, że nam się ono należy. Ignorancja pełną gębą Jestem za rozwojem regionu. Dokładnie dlatego uważam, że budowanie lotniska nie jest priorytetem. Jest mnóstwo opcji, które moim zdaniem są tańsze i praktyczniejsze. Pamiętajmy,że 200 km od Białegostoku mamy największy port lotniczy w kraju. W ciągu dwóch lat będziemy mieli drogę ekspresową z Białegostoku do Warszawy i podróż autem lub autobusem zdecydowanie się skróci. Oprócz tego do Warszawy kursują pociągi. Jechałem nawet jednym kilka dni temu. Podróż trwała 2 godziny i 10 minut. Następne 20 minut zajmuje dojazd z dworca Centralnego na Lotnisko Chopina. Może zamiast wydawać gigantyczne pieniądze na lotnisko moglibyśmy zwiększyć ilość pociągów do Warszawy albo w ogóle otwórzmy linię pociągu, który jedzie bezpośrednio z Lotniska Chopina do Białegostoku? Zbyt pragmatycznie? Tak właśnie ma być. Bo wydawanie gigantycznych pieniędzy powinno robić się odpowiedzialnie. Bo póki co to nasze roszczenia brzmią jak zachcianka rozkapryszonego dziecka, które zobaczyło nową zabawkę: Chcę lotniska! Warszawa ma! Inne miasta mają też! Dlaczego my nie? To nie sprawiedliwe! Będzie prestiż, będą miejsca pracy! Nie obchodzi mnie, że się nie opłaca i będzie trzeba dokładać! Lotnisko ma być i koniec! (Wychodzi lepiej, kiedy tupiemy, płaczemy i krzyczymy jak najgłośniej.) Ten proces nazywa się wymuszaniem. Znają to rodzice. Lecz mądry rodzic wie, że trzeba to przeczekać i nie dać się zmanipulować. Bo pytanie, czy jest się za czy przeciw budowie lotniska jest tendencyjne. Bo w sumie to ja też chciałbym, żeby w Białymstoku było lotnisko. Lecz to co bym chciał, a co jest logicznym i praktycznym rozwiązaniem to dwie różne sprawy. Dlatego lepszymi pytaniami do rozważań mogły by być np. :
Skąd u mnie tyle pesymizmu, możesz zapytać. To nie brak optymizmu, lecz rzeczywistość. Możemy się uczyć na błędach innych miast, które dopłacają do swoich nowy lotnisk. Przeczytajcie jak radzi sobie Lublin, miasto podobnej wielkości do Białegostoku. Żadne lotnisko w Polsce nie rośnie równie szybko co Lublin – w kwietniu port obsłużył 32,4 tys. pasażerów. To najlepszy miesiąc w historii lotniska, które w tym roku chce obsłużyć aż 440 tys. podróżnych. Czy to możliwe? W pierwszych czterech miesiącach tego roku na lotnisku zawitało 109,8 tys. pasażerów – ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej. Mimo tak dobrych wyników (które są efektem przede wszystkim stworzenia tu bazy Wizz Aira), port wciąż przynosi duże straty. - Jestem zadowolony z wyników w poprzednim roku. Udało nam się zmniejszyć koszty, przez co za 2015 rok zanotowaliśmy ok. 25 mln zł straty. To znaczny progres, bo rok wcześniej nasza strata wyniosła 31,69 mln zł – mówi w rozmowie z Fly4Free.pl Krzysztof Wójtowicz, prezes lotniska w Lublinie. (Artykuł z sierpnia 2016, Całość tutaj) (Kolejny artykuł, który mówi wprost o sytuacji małych lotnisk w Polsce - kliknij tu) Czy my też chcemy być zadowoleni, że będziemy mieli "tylko" 25 milionów straty rocznie? Oto moja lista najbardziej absurdalnych argumentów "za": Jest to szansa na rozwój Jest to hasło, które pojawia się często przy dyskusjach na temat lotniska. Mam z tym jeden problem. Nie mam pojęcia co to oznacza i w jaki sposób lotnisko przełoży się na rozwój. Ludzie powtarzają jakieś slogany jak politycy w trakcie kampanii, które nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. Lotnisko to jest przede wszystkim ogromny koszt. Inwestycja i koszty utrzymania. Ja jestem za rozwojem, dlatego uważam, że wpędzanie regionu w długi nie jest rozwojem. Jest czekającą katastrofą ekonomiczną. Powstaną nowe miejsca pracy Jest to bardzo naiwne i krótkowzroczne myślenie. Wydajmy setki milionów złotych(których jeszcze nie mamy) na przedsięwzięcie, które na siebie nie zarobi, tylko po to, żeby powstały miejsca pracy? Czy tylko ja widzę tu problem? Idąc tym samym tokiem myślenia tak mogłaby brzmieć moja wypowiedź na temat hipotetycznego referendum w sprawie budowy 10 nowych wegańskich knajp w Białymstoku (za publiczne pieniądze) Myślę, że to dobry pomysł. Białystok jest na tyle dużym miastem, że powinien mieć co najmniej 10 wegańskich knajp. Nowy Jork ma ich 116, Berlin 59, a Warszawa 56. Jako białostoczanin i weganin myślę, że Białystok zyskałby na tym. Uważam, że jest to dobra inwestycja, bo powstałoby dużo nowych miejsc pracy. Jestem "za". Czy moja wypowiedź wystarczająco obrazuje niedorzeczność takiego typu myślenia? Będzie nam łatwiej komunikować się z innymi miastami w Polsce Jak często podróżujemy do innych polskich miast? Raz, dwa razy do roku? Kiedy ostatnio byliście w Szczecinie, Rzeszowie czy Gdańsku? To jest jakiś obłęd, że nagle tak dużo osób będzie podróżować do innych miast wojewódzkich. Wcześniej nie mogli bo blokował ich brak lotniska. Na pewno jest garstka osób, które będą podróżować regularnie, ale jest to zdecydowanie za mało, żeby lotnisko zarobiło na siebie. Ja np mam kumpla pod Szczecinem. Podróżuje tam kilka razy do roku. W pociągu spędzam 10 godzin. Czy mi to się podoba? Nie, ale nie uważam, że tylko dlatego, że byłoby mi wygodniej samolotem nie jest wystarczającym powodem, żeby budować nierentowne lotnisko. Inwestycja za setki milionów, żeby za 99 zł polecieć z Białegostoku do Szczecina. Zamiast płacić 80 zł i jechać 10 godzin z pociągiem. Wygoda mówi samolot. Rozum PKP. Oprócz lotów krajowych będziemy mogli latać po Europie. Wiele osób pochodzących z Podlasia pracuje za granicą. Często na dojazd do lotniska traci się o wiele więcej czasu, niż na sam lot. Lotnisko w Białymstoku skróciłoby ogólny czas podróży. Każdy z nas zna co najmniej kilka osób, które pracują na Wyspach Brytyjskich albo w Skandynawii. Lecz, mało kto przylatuje w rodzinne strony np. raz w miesiącu. Lata się raczej kilka razy do roku. W dalszym ciągu będzie zbyt mało pasażerów, żeby lotnisko było opłacalne. Miasta, położone delikatnie na uboczy, mają inne walory. Mamy fajny region. Mało zanieczyszczeń i spokojne życie To że Białystok nie ma lotniska nie jest żadnym powodem do wstydu. Będąc zagranicą nie każdy mieszka w mieście z lotniskiem. . I rzecz najważniejsza - nie mamy hajsu na budowę lotniska. Nie jest to w ogóle brane pod uwagę jako czynnik za lub przeciw. A być powinno. Bo jest to rzecz najważniejsza! To że w 2 godziny można z Warszawy dolecieć do miejsca X na zachodzie Europy nie oznacza, że spędzenie 2,5 godziny w pociągu w pociągu na dojazd do lotniska jest jakimś strasznym poświęceniem. Takie bywa życie. Czasami nie można mieć wszystkiego. Poza tym lotniska tanich linii lotniczych bywają umieszczone daleko od miast i trzeba doliczyć dodatkowy czas i pieniądze na transport do centrum. Dlatego po raz kolejny namawiam wszystkich, żeby skupić się na zmniejszeniu czasu podróży do Warszawy, zamiast budować lotnisko. Kolejnym przykładem może być tu moja historia z końca 2015 roku, kiedy wybrałem się na miesiąc do Londynu. Mój lot z Modlina do lotniska Stansted pod Londynem trwał jakieś 3.5 godziny i kosztował jakieś 150 zł. Następne 3 godziny spędziłem w autobusie do centrum Londynu – stacji Victoria. Zapłaciłem za niego około 10 funciaków. Całkiem niedrogo jak na Anglię. Czyli bilet z Modlina do centrum Londynu kosztował mnie 200 zł w jedną stronę. Nie rozumiałem wtedy jeszcze dlaczego bilety innych linii lotniczych, do centrum Londynu były droższe. Byłem szczęśliwy, że zabukowałem najtańszy z tanich i że ostały się Polskie złote. Kolejna lekcja przyszła, kiedy w drodze powrotnej na lotnisko Stansted (oddalone o 65 km od centrum Londynu) zdecydowałem się pojechać pociągiem. Nie mogłem sobie pozwolić na 3 godzinne stanie w korkach i ryzyko spóźnienia na lot. Za bilet na expresowy pociąg na lotnisko zapłaciłem około 30 funtów. Więc mój tani bilet RyanAir za 150 zł zrobił się biletem za 300 zł. I do tego trzeba też doliczyć wiele godzin na 3,5 godzinny lot powrotny do Modlina. W końcu będziemy mieli kontakt ze światem Możemy latać po świecie od 1990 roku. Wystarczy mieć ważny paszport, wizę i bilet. No prawie. Bo trzeba jeszcze lotnisko i samolot. Właśnie brak tego lotniska, powodował tą niemożność kontaktu ze światem... Co za absurd! Jedyny co nas ogranicza to my sami, a nie brak lotniska. Większość życia mieszkałem w Białymstoku. Zwiedziłem sporo krajów, byłem w wielu miejscach. Zdarzyło mi się latać tanimi liniami z podwarszawskiego Modlina do Londyn Stansted, z Sydney do Manili, Amsterdamu do Barcelony, Barcelony do Warszawy albo z Manili do Bangkoku. Latałem też wielkimi transatlantyckimi Boeingami (między innymi) z Warszawy do: Nowego Jorku Manili z przesiadką w Abu Dhabi Sydney – (dwa razy) z przesiadką w Seulu i z przesiadką w Sztokholmie Albo z Bangkoku do Warszawy z przesiadką w Moskwie. Nie potrzeba do tego małego, zapyziałego lotniska w Białymstoku, naprawdę. Bo, jeżeli chcesz lecieć do Sydney, Pekinu, Nowego Jorku, czy Abu Dhabi to największy wybór bezpośrednich lotów będziesz miał z... WARSZAWY, z lotniska Chopina. W Białymstoku operatorami lotniska będą linie lotnicze typu Wiz Air i Ryan Air. Trudno powiedzieć jak wiele połączeń na dzień będziemy mieli z lotniskiem Chopina. Bo może się zdarzyć, że będzie to dosłownie kilka na dzień. Kolejną rzeczą jest tu fakt, że tanie linie lotnicze mają zawsze oddzielne bilety, których nie łączy się z innymi biletami. (Takie przynajmniej jest moje doświadczenie). Co z tego, możesz pytać. A to, że tanie linie mają to do siebie, że ich loty bywają opóźnione. Więc jeżeli uda Ci się w ogóle znaleźć tanie połączenie Białystok – Lotnisko Chopina to będziesz musiał liczyć, że Twój lot tanimi liniami za 99 zł będzie na czas. Inaczej Twój bilet np. do Bangkoku za 2500 zł może przepaść. Inwestycje za setki milionów kontra 2.5 godziny jazdy do Warszawy za 30 zł na lot transatlantycki lub do Modlina na lot tanich linii lotniczych. Wybieram podróż do stolicy. Białystok i okolice będą atrakcyjniejsze dla turystów i biznesmenów Wiecie czemu mówią, że podróże kształcą? Bo poprzez moje zagraniczne wojaże mam perspektywę jakim miastem jest Białystok. Byłem w strasznie wielkich, brudnych i zakorkowanych aglomeracjach. Nowy Jork, Sydney, Bangkok czy Manila. Stałem godzinami w korkach wdychając spaliny. Nic ciekawego, naprawdę. Wiem, że Białystok nigdy nie będzie tak wielkim skupiskiem ludzi. Cieszę się bardzo z tego powodu. Budowanie na siłę lotniska w tak słabo zaludnionym obszarze nie zrobi z nas nagle wielomilionowej aglomeracji. I dobrze. Białystok jest wręcz idealnym miasteczkiem do życia. Czyste, spokojne i wolne od korków. Chciałbym, żeby tak pozostało. Miliony ludzi na świecie chciałoby mieć to co my mamy na co dzień. A my tego nie doceniamy. W piątek wieczorem w mniej niż 30 minut przedostać się przez centrum z południowych krańców miasta na północne. Rarytas. Jeżeli turyści i biznesmeni będą do nas przylatywać z Nowego Jorku albo Pekinu to i tak będą na 99% lądować na Lotnisku Chopina w Warszawie. Już za maksymalnie 2 lata będziemy mieli ekspresówkę z Warszawy. W aglomeracjach, które wymieniałem wyżej ludzie spędzają dziennie wiele godzin stojąc w korkach. Czy te 2,5 godziny drogi z Warszawy zrobi im różnicę, jeżeli będą wiedzieć do jak pięknego regionu przyjeżdżają? Kolejną rzeczą jest też synchronizacja lotów transatlantyckich z tanimi liniami lotniczymi, które będą kursować do Białegostoku. Z doświadczenia wiem, że może to być trudne do zrobienia i pisałem już o we wcześniejszym paragrafie. Nie potrzeba nam tu biznesmenów i ich inwestycji Jeżeli chcemy przyciągnąć turystów, to zamiast lotniska pokażmy im coś, czego nie mają u siebie. Piękne krajobrazy. Nienaruszoną naturę, lasy i rzeki. Dajmy dotację dla ludzi, którzy chcieliby otworzyć agroturystykę. Resztę pieniędzy ulokujmy w promocję regionu zagranicą, bo, samo wybudowanie lotniska nie sprawi, że nawiedzą nas nagle rzesze turystów z całego świata. Zadbajmy o drogi, hotele i jakość usług gastronomicznych z uwzględnieniem personelu, który mówi biegle po angielsku (albo w innych językach) Tylko, że znając życie Ci ludzie zarabiają gdzieś w euro, funtach albo dolarach. Linie lotnicze często robią promocje i bilety są tanie. Można w ten sposób pojechać na wycieczkę lub załatwić pilne sprawy. Dlatego chciałbym, żeby w Białymstoku powstało lotnisko Kolejna osoba, która nie ma pojęcia co mówi. Promocje są na mało uczęszczane loty albo dziwne godziny jak 6:00 albo 22:00. I najlepiej bukować je miesiące przed planowanym odlotem. Dopiero wtedy można zaoszczędzić. Więc bukowanie czegoś "last minute" lub załatwianie pilnych spraw można włożyć między bajki. Poza tym linie lotnicze mają wiele dodatkowych opłat. Jak dopłata za bagaż, rezerwację czy inne. Oni z tego żyją. Przestańmy żyć w świecie fantazji tanich linii lotniczych, gdzie za kilkanaście złotych można zwiedzić świat. To jest myślenie na podobnym poziomie, że Ci co płacą za smartphona 2 000 zł to debile, bo można wziąć go za złotówkę. (i płacić abonament przez 36 miesięcy.) Białystok powinien mieć lotnisko, bo bez lotniska dalej będziemy postrzegani jako „Polska B” Jesteśmy Polską B, jeżeli myślimy tak o sobie. Właśnie to, że chcemy mieć lotnisko, choć nas na nie nie stać jest jest oznaką jakiegoś poczucia niższości. To jest zachowanie typu: "Wezmę kredyt na święta i pokażę wszystkim sąsiadom, że mnie też stać na wystawne życie!" ( a później będę jadł sam ryż i banany przez kolejne pół roku, bo Pan z Providenta będzie zabierał mi pół wypłaty)
Nie jesteśmy żadnym centrum biznesowym. Nie ma tu potrzeby budowania lotniska. Zadłużanie się na pokaz tylko po to, żeby wzrósł nasz wyimaginowany prestiż to fanaberia. |